Znajomy opowiedział mi niedawno anegdotę. Będąc w podróży, spotkał w pociągu wiekowego już profesora nauk medycznych. W rozmowie z nim zadał pytanie: „Czyli specjalizuje się pan w medycynie sądowej?”. Nieco oburzony profesor odpowiedział: „Szanowny Panie, ja się w medycynie sądowej wyspecjalizowałem!”.
Wyczuwacie tę subtelną, ale jakże ważną różnicę? Cóż za dbałość o język – pomyślałam z podziwem dla profesora. A ja? Czy na co dzień dbam wystarczająco o polszczyznę? Staram się. I, szczerze mówiąc, drażni mnie językowe niechlujstwo.
Jest wiele zawodów, w których „pracuje się słowem”: dziennikarz, nauczyciel, wykładowca, szkoleniowiec, polityk, ksiądz, copywriter (sic!), piarowiec (sic!). Słuchając, jak mówią, czytając, jak piszą, często odnoszę wrażenie, że zatracili nie tylko językową wrażliwość, ale również sprawność. Wrażliwość rozumiem jako używanie słów adekwatnie do ich znaczenia. Sprawność to dla mnie poprawne stosowanie zasad gramatyki. Nie podam przykładów, bo nie chcę, by utrwalały się błędy.
W szkole podstawowej najbardziej bałam się sprawdzianów z ortografii. Robiłam dużo błędów. Miałam jednak mądre i dobre nauczycielki, które namawiały mnie i innych: „Czytajcie. Czytajcie jak najwięcej. Książki, czasopisma, gazety. Zaglądajcie do słowników. Pytajcie.” Zwracały uwagę, cierpliwie poprawiały. Robiły to w taki sposób, by zachęcić do nauki, bez zastraszania, wyśmiewania i poniżania. Pomogło.
Na półce przy moim biurku są słowniki. Nie tylko ortograficzny, ale również języka polskiego, wyrazów obcych, synonimów, mitów i tradycji kultury. Sprawdzam, gdy nie jestem pewna pisowni lub znaczenia.
Jeśli więc szanujesz polszczyznę, może zechcesz przyjąć moją radę – bądź uważny i nie wstydź się zaglądać do słownika.
Potrzebujesz wsparcia w obszarze PR-u lub marketingu?
Skontaktuj się z nami i wykorzystaj efektywną komunikację do rozwoju biznesu!